
Opis
Trzeci tom wierszy, który ukazał się w 2016 roku nakładem Instytutu Mikołowskiego.
Opinie
Tom Joanny Lech hipnotyzuje, jego wyjątkowy – nieco oniryczny – nastrój (z pogranicza absurdu) sprawia, że sceny, które przedstawia przed nami podmiot, są jednocześnie tak samo nierealne, co zadziwiająco znajome. Autorka w niezwykły sposób potrafi łączyć liryczność z przyziemnością, metafizykę ze sprawami dnia powszedniego, wrażliwość swojego podmiotu z odrobiną zwierzęcości (pierwotna naturą). To zbiór psychodelicznych utworów, niepokojąco fascynujących wizji zdeformowanej (przefiltrowanej przez podmiot) rzeczywistości, nawiązań do kultury (m.in. zamieszczone w wierszu zdania z tekstów piosenek), codzienności (tzw. znajomość świata) i języka (m.in. gry słowne, zabawy semantyką, „leksykalne drwiny”). Niezwykle interesujące jest tworzenie przez poetkę jednego obrazu dzięki zestawieniu stałego połączenia wyrazów, np. frazeologizmu czy powiedzenia, z ich znaczeniem dosłownym (np. daję ci dowód mojego przywiązania, to jest ta pętla). Joanna Lech wprowadza czytelnika w liryczny, porywający trans.
Kinga Młynarska
Szuflada.net
Trans otwiera więc na kwestie, które z perspektywy wielu być może nie stanowią większego problemu i powinny zostać przemilczane, tym bardziej jeżeli przecież nie wiemy, czym są ani tym bardziej, jakie mają dla nas znaczenie. Wbrew temu Joanna Lech wnikliwie przygląda się poszczególnym aberracjom rzeczywistości, nie roszcząc sobie przy tym prawa do totalności, gdyż do jakiegoś stopnia jest świadoma swego talentu, ale – co tutaj najbardziej pociągające – nie wie, w jakie rejony może on ją zaprowadzić. Dzięki temu, za każdym razem zaskakując czytelnika niecodziennym podejściem do tego, co niewyrażalne i niemożliwe, kontynuuje eksplozywność znaną z poezji Przybosia. Świat Transu naładowany jest nieznaną energią, która prędzej czy później będzie musiała wybuchnąć. Zanim to jednak nastąpi Joanna Lech, burząc zastane struktury, chce nam pokazać, do czego można dotrzeć, gdy korzysta się z dynamitu wyobraźni.
Przemysław Koniuszy
O życiu najdosadniej. O życiu najdobitniej, o ludzkich słabościach, pragnieniach, a nawet marzeniach. O snach i uczuciach ukrytych gdzieś na dnie duszy, czy serca. O ludzkiej egzystencji. To poezja pełna metafor, odrzucająca kamuflowanie w skorupie piękna, czy lirycznych wersów. Autorka odrywa nasze śmiertelne tajemnice, a my, jako odbiorcy próbujemy je zgłębiać z każdym wersem i emocją z niej wychodzącą. To swoisty żywioł słów, trans i modlitwa jednocześnie, to język o indywidualnym kodzie. A śmiertelność to przecież my – ludzie – nasza miłość, nasz ból, nasz świat, ciało, stworzenie, my – metafizyczni, unoszący się nad larum życia.